poniedziałek, 11 marca 2013

5. Ponad chmury...


 „Zakochiwała się powoli, stopniowo…
…Nie zrozumiał jej uczucia mimo, że bardzo tego pragnął.”
***
Dwa tygodnie później…
Liście powoli odczepiały się od gałęzi, a mroźny wiatr przeczesywał zeschłe kwiaty w przydrożnych ogródkach. Jesień zaczynała się wyjątkowo szybko tego roku. Prognozy pogody przewidywały ochłodzenie. Słońce jakby na przekór ciągle ogrzewało spragnionych lata ludzi, mając zupełnie gdzieś słowa meteorologów. Natalie siedziała na ogromnym, marmurowym parapecie okiennym obserwując pląsających po parkiecie tancerzy. Urlop się skończył. Rodzina nie przyjechała. Całe dwa tygodnie, dzień w dzień, po pracy pomagała Jamesowi w mieszkaniu. Polubiła go. Mimo, że nigdy wcześniej nie miała przyjaciół, gładko przychodziła jej rozmowa. Na nowo otworzyła się przed światem.
- Natalie, chodź do nas !- Krzyknęła ubrana w białe body blondynka. Ciemnowłosa ziewnęła przeciągle i lekko chwiejnie zeskoczyła z parapetu.- Rany… Jesteś ledwo żywa.
- Od dwóch tygodni prawie nie śpię. Najchętniej zwinęła bym się teraz na podłodze i poszła spać.- Uśmiechnęła się blado i zaczęła wiązać pointy*.
Drzwi od sali otworzył się z hukiem. Wszyscy zamarli, jedynie brunetka dalej wiązała wstążki. Gdy uniosła głowę, jej oczom ukazały się dwie kobiety. Jedna niska, chuda, ubrana w gustowną, dopasowaną, czarną sukienkę z białym kołnierzykiem, odrzucała nerwowo do tyłu długie czarne loki i przestępowała z nogi na nogę. Była córką dyrektora Manhattan Balet School. Nigdy nie tańczyła i nie była to jej pasja, generalnie Evangeline miała dwie lewe ręce do wszystkiego, chyba, że chodziło o interesy. Ta drobna kobietka była istną bizneswoman. Obok niej stała wysoka, szczupła i wręcz anorektycznie chuda starsza kobieta, o wyjątkowo bladej cerze. Jej ciemno czekoladowe włosy spięte w ciasny kok z tyłu głowy nadawały jej twarzy chłodny charakter.
Natalie zacisnęła usta w wąską kreskę i podniosła się z ziemi. Kiwnęła delikatnie głową w stronę Kate, niskiej, drobnej blondynki.
- Witajcie.- Zaczęła niepewnie Evangeline.- Zbliża się termin rozpoczęcia „Tygodnia Sztuki”. Doceniamy waszą ciężką pracę i serce jakie wkładacie w swój taniec. Manhattan Balet School postanowiło wystawić kilku kandydatów do obsady głównych ról. Wybitna choreografka, przyjechała tu do was z Moskwy. Pokażcie na co was stać.- Czarnowłosa uśmiechnęła się do wszystkich delikatnie cofnęła kilka kroków w tył. Głos zabrała druga kobieta.
- Nazywam się Maria Petrova,  ale to już pewnie wiecie. To mi w tym roku przypadło nieszczęście wybrania kilkorga z was do najważniejszego przedstawienia baletowego w tym roku. Nie mówię tu o nieszczęściu z powodu waszych wielkich talentów, których- nawiasem mówiąc, nie macie. Ubolewam na tymi tysiącami kilometrów i niemiłosiernie dłużącymi się godzinami które spędziłam w samolocie.- Kobieta przeszła się po sali, zataczając wkoło obecnych ciasne kółka. Miała silny wschodni akcent i nie żałowała jadu który dało wyczuć się w każdym słowie. Uderzyła obcasem o podłogę i skinęła głową na Evangeline.- Mogą zaczynać.- Zarekomendowała. Dwudziestotrzylatka uśmiechnęła się posępnie i ruszyła w kierunku ściany, aby poczekać na swoją kolej w tańcu.
- A ty dokąd ?- Usłyszała za plecami lodowato ton starszej kobiety.- Broadway w zupełnie innym kierunku.- Dodała cynicznie. Młoda dziewczyna odwróciła się na pięcie i spojrzała w chłodne oczy Petrovej.
- Bliżej mi do New York Ballet, ale skoro upiera się Pani przy Broadwayu znaczy, że mam potencjał, czyż nie ?- Uśmiechnęła się. Słowa wypowiadała bez żadnego namysłu. Wszystkie spojrzenia były zwrócone w jej stronę, każdy zdawał się krzyczeć „Co ty wyprawiasz głupia ?!”.
- Cięty język to nie najlepsza cecha u tancerki. Zaczynaj...- Rzuciła oschle stając obok Evangeline. Po chwili dodała z przekorą.- Spróbujemy wyeliminować u ciebie to paskudztwo.
Brunetka ukłoniła się delikatnie, cały parkiet momentalnie opustoszał. Wyszła zajmując pozycję wyjściową. Muzyka popłynęła z białego fortepianu stojącego w kącie sali. Wygięła ciało w łuk. Nie słyszała nic prócz słodkiej melodii.
Obrót…
Przymknęła oczy głęboko przeżywając wszystko wewnątrz.
Obrót…
Gipsowe pointy uderzały o ciemny parkiet, z charakterystycznym dźwiękiem. Wygięła się do tyłu, rozkładając ręce. Poczuła jak przez jej ciało przepływa ciepła energia. Czuła elektryzujący ognik przechodzący od stóp po głowę. Nie przestawała tańczyć.
Uskok…
Melodia powoli zlewała się w całość, a ona dalej zamknięta w swoim świecie słyszała głośny szum. Próbowała wyizolować się od myśli. Zamykała się na nie. Stukot serca nie pozwalał się jej skupić, nadawał ciągle tylko jedną falę.
Bum!
Bum!
Bum!
Obrót…
Bum!
Bum!
Bum!
Ugięła się słysząc trzask. Wyrobiona pointa nie wytrzymała, krusząc się i skrzypiąc. Straciła równowagę. Jedynym ratunkiem mogło być teraz wykonanie Assemblé**. Spojrzała na starszą kobietę i stojąca przy niej Evangeline. Komentowały coś między sobą. Nie było mowy o zakończeniu przedstawienia tak wcześnie. Odetchnęła głęboko. Krew szumiała jej w głowie, znów usłyszała głośny hałas między żebrami.
Bum!
Bum!
Bum!
Cisza… Wybiła się w powietrze, obracając się z gracją kilka razy. Czas stanął w miejscu. Czuła jak by cały świat zwolnił specjalnie dla niej. W tej chwili była jedyna, wyjątkowa. Pragnęła wzlecieć jeszcze wyżej, poczuć skrzydła wyrastające jej z pleców. Nie myślała o niczym, po prostu delikatnie opadła na ziemię, układając ręce i nogi w pozycji wyjściowej. Usłyszała szepty i brawa zza swoich pleców. Znów odzyskała świadomość. Znów wróciła do ciała.


*Buty do baletu z usztywnieniem.
**Jest to skok. Wykonuje się go w każdym kierunku, w miejscu jak i z przesunięciem. Jest również grand assemblé, wykonywane wysoko, z obrotem. (chodziło tu właśnie o grand assemblé.)


 Przepraszam ! :c Wiem, że nie pisałam tak długo, a teraz wstawiam takie… takie „coś”. Bo inaczej tego nie nazwę. Jestem wypompowana do reszty, a wena postanowiła zamieszkać w bardziej kreatywnym umyśle i rozstała się ze mną bez słowa D: „Więcej grzechów nie pamiętam, za wszystkie serdecznie żałuję- postanawiam poprawę” ale dopiero od następnego rozdziału :D


3 komentarze:

  1. Takie coś?? Dziewczyno, czytając jak ona tańczy sama miałam ochotę ruszyć na parkiet :D No i cieszę się, że w kńcu dodałaś rozdział - nie mogłam się doczekać :* Mam nadzieję, że kolejny pojawi się już wkrótce... No i że będzie w nim trochę więcej pana J - wielbiciela zakładów (czas ucieka hehehe :P). Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha, oczywiście, że tajemniczy pan "J" się pojawi :P Po prostu nie miałam pomysłu na rozdział i wstawiłam taki... no można brzydko powiedzieć "zapychacz". Jestem wykończona całym swoim szarym życiem, ale wyskrobię coś dla ciebie na weekend. Postaram się :D

    PS: Nie żeby przemawiała przeze mnie próżność czy coś ale troszkę szkoda, że tylko Yasha-chan tu zagląda. Trochę tak głupio pisać dla jednej osoby, no ale cóż :)

    ~Frozen

    OdpowiedzUsuń
  3. teraz piszesz już dla dwóch osób więc pisz kolejny rozdział jak najszybciej! :)
    urzekła mnie ta historia jak i styl pisania , bo czyta się tak luźno, że nawet nie zauważyłam kiedy nadrobiłam całe 5 rozdziałów. :*
    Czekam niecierpliwie na kolejny, buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń