niedziela, 17 lutego 2013

4. Złota klatka



„Samotność jest drugą naturą człowieka otoczonego ludźmi…”
***
Pizzeria „Paradise” była miejscem spotkań wielu nastolatków i młodych ludzi. Podczas weekendu ledwo można było w niej znaleźć miejsce, ale dziś było inaczej. Lokal był prawie zupełnie pusty. Przy dwóch stolikach po prawej stronie siedziała jakaś młodzież, śmiejąc się i żartując. Natalie szybko wybrała miejsce pod samą ścianą i wcisnęła się na czarną skórzaną kanapę, stojącą przy solidnie wyglądającym,  stoliku z blado turkusowym, szklanym blatem i stalowymi nogami. Całe wnętrze restauracji było utrzymane w tych kolorach. Czarne matowe płyty na podłodze idealnie współgrały z turkusowymi napisami na ciemnych ścianach restauracji. Stal i szkło dodawały staremu z zewnątrz budynkowi nowoczesności.
Brunetka „przytuliła się” do ściany i rozejrzała dookoła.
- Co ty taka strachliwa ?- Szatyn stał przy stoliku i przyglądał się jej uważnie.
- Nie lubię jak ludzie się na mnie gapią.
- Jak odwalasz takie akcje to faktycznie, nikt nawet na ciebie nie spojrzy. Bądź naturalna.- Uśmiechnął się i usiadł na kanapie naprzeciwko niej.- Czym się zajmujesz?
- Jestem tancerką. – Nie patrząc na niego sięgnęła po kartę dań położoną na brzegu szklanego blatu.
- Poważnie ?- Zmierzył ją uważnie wzrokiem i zmarszczył brwi.
- A wyglądam jak bym żartowała?- Wysunęła głowę za twardej, czarnej okładki A4 i uśmiechnęła się uroczo.- Jestem tancerką klasyczną. Dla tego też nie mogę zjeść niczego z tej karty dań.- Odłożyła menu ze smutkiem i oparła głowę na dłoni.
- Daj spokój, przecież taki mały kawałek pizzy nie sprawi, że przytyjesz pięć kilo.
- Mam dietę od szóstego roku życia. Już nawet nie pamiętam jak smakuje pizza !- Uśmiechnęła się szerzej patrząc na jego przerażoną minę.
- Musimy jak najszybciej nadrobić  twoje dzieciństwo.- Pokręcił z przerażeniem głową i wstał od stolika.- Za chwilę wracam.
Uśmiech zszedł z jej twarzy w momencie kiedy chłopak odwrócił się tyłem i ruszył w stronę baru. Oparła łokieć drugiej ręki na szklanym blacie i zaczęła nawijać włosy na palec. Robiła to gdy czuła się niepewnie. Pierwszy raz od niemalże siedemnastu lat miała spróbować czegoś innego. Czuła się z tym co najmniej dziwnie.
Od siedemnastu lat miała ułożony harmonogram dnia i zawsze go przestrzegała. Jej życie stało się rutyną. Przelewała krew, pot i serce na taniec który był wszystkim. Dążyła do perfekcji, a kiedy miała ją już na wyciągnięcie ręki, zawsze znajdował się „ktoś” lub „coś” i podcinał jej skrzydła. Ogarniało ją nieodparte poczucie, że i tym razem natrafi na przeszkodę.
Natłok myśli przerwał brzdęk szklanki wypełnionej czarnym, syczącym i pełną bąbelków cieczą. Mrugnęła kilka razy i puściła kosmyk brązowych włosów, spojrzała na spieniony napój.
- Co to jest?- Zapytała tępo.
- Żartujesz sobie ze mnie?- Zaśmiał się głośno szatyn.
- Nie. Zapytałam po prostu co to jest. Nie pamiętam, żebym to kiedykolwiek piła.- Przysunęła do siebie szklankę i obróciła ją w palcach.
- Nigdy nie piłaś Coli ?!- Chłopak przechylił się z wrażenia do przodu.- Czy ciebie trzymali w złotej klatce ?- Usiadł ciężko, opierając plecy o czarne obicie kanapy i złapał się za głowę wzdychając.
- No przecież mówiłam, że całe życie miałam dietę ! Dopiero kiedy poznałam Nicki, zaczęłam używać języka XXI wieku. Wcześnie pewnie byś się ze mną nie dogadał. – Wyrzuciła z siebie, splatając pod stolikiem dłonie. Wbiła wzrok w blat.- Zawsze byłam odcięta od rówieśników, skupiałam się tylko na treningach.- Dodała smutno i pochyliła głowę. Szatyn pochylił się do przodu i pstrykną ją w nos. Zupełnie zaskoczona tą reakcją dziewczyna podskoczyła jak oparzona, rozlewając dookoła czarny, gazowany płyn.
- Zgłupiałeś ?!- Krzyknęła przesuwając się w bok, aby lepka ciecz nie pobrudziła jej białych spodni.
- Powinnaś już wcześniej zauważyć, że nie jestem do końca normalny. –Zaśmiał się sięgając po turkusowe serwetki ustawione w stalowym stojaczku. Wycierał powoli plamę rozlanej Coli.- Możesz mi coś wytłumaczyć?-Zapytał. Brunetka przekrzywiła na bok głowę i również zaczęła ścierać napój z turkusowego szkła. – Jak to jest, że czasem zachowujesz się jak normalna dziewczyna, a chwilę później jak byś urwała się z bajki Disneya. Często w ogóle nie kontaktujesz z rzeczywistością.- Odłożył mokre serwetki na bok.
- Nie wiem. Po prostu taka jestem.- Uśmiechnęła się i westchnęła, otrzepując ręce z lepkiej substancji.
- Tam.- Wskazał palcem na ciemny korytarz.- Jest łazienka, możesz spokojnie iść. Tu można godzinami czekać na pizze.- Dziewczyna kiwnęła głową i ruszyła w kierunku wskazanym przez towarzysza. Stanęła przed ciemnym przejściem i rozglądała się za włącznikiem do światła.
- Po lewej !- Krzyknął szatyn oparty wygodnie o kanapę, kręcąc z niedowierzaniem głową. Brunetka uśmiechnęła się w jego stronę i zapaliła światło. Po chwili zniknęła za zakrętem.- Jak ty sobie w życiu radziłaś dziewczyno?- Zapytał sam siebie i oparł głowę na dłoni.

***
Przyglądał się z niedowierzaniem, ile radości może sprawić człowiekowi jedzenie tak prostego, mało wymyślnego jedzenia, jakim jest pizza. Brunetka zachwycała się smakiem zwykłej peperoni, przymykając oczy i mrucząc coś pod nosem.
- Kto by pomyślał, taka mała rzecz a cieszy.- Uśmiechnął się szatyn.- Coś czuję, że będę musiał cię jeszcze dużo nauczyć.
Dwudziestodwulatka przełknęła kęs i uśmiechnęła się słodko. Złapała łyk Coli i wytarła usta serwetką.
- Nie wiem czy coś z ciebie będzie. Jesteś za grzeczna.- Pokręcił z powagą głową. Pacnęła go w ramię i uśmiechnęła się nic nie mówiąc.
- Zbieramy się ? Z dzisiejszego remontu i tak nic nie wyjdzie.- Wyjrzał przez okno. Słońce chowało się za horyzontem, oślepiając ludzi krwisto czerwonymi promieniami.
- Czemu nic nie wyjdzie ?- Zapytała podnosząc się z miękkiej kanapy.
- Robi się późno. Z tego co mówiłaś wynika, że jutro ma odwiedzić cię rodzina. Nie możesz być ledwo żywa.- Otworzył przed nią drzwi i poprowadził w stronę czarnego, połyskującego w słońcu, motoru.
Założyła spokojnie kask i usiadła z tyłu obejmując go w pasie.- Chyba polubię jeżdżenie z pasażerem.- Zaśmiał się, widząc przytuloną do siebie brunetkę.
- Pierwszy i ostatni raz dałam się na takie coś namówić.- Mruknęła pod nosem. Maszyna odpowiedziała jej głośnym warkotem i ruszyła z piskiem opon w kierunku Park Ave.
***
Maszyna właśnie wchodziła w ciasny zakręt wymijając ciężarówkę. Kierowca dużego pojazdu gwałtownie nacisną hamulec, wprowadzając towarówkę w poślizg, na mokrej nawierzchni. Koła motoru zadudniły na śliskim asfalcie i sprawnie skręciły na BUS pas. Prowadzący furgonetkę ledwo odzyskał kontrolę nad swoim pojazdem. Zwolnił i zaczął trąbić, pokazał kierowcy czarnej Yamahy mało przyjacielski palec.
- Idioto!- Krzyknęła brunetka zdejmując szybko z głowy kask.- Chciałeś nas zabić ?!- Miała zaczerwienione i opuchnięte policzki, a na głowie istną szopę którą strach było nazwać włosami. Dookoła padał ulewny deszcz. Chłopak dalej siedział na motorze, zaciskając dłoń na hamulcu.
- Wracam do domu.- Dwudziestodwulatka, uderzyła go w brzuch swoim kaskiem i odeszła w stronę 74th Street.
- Natalie !- Krzyknął za nią, zdejmując kask. Odmachnęła dłonią na odczepne i szła przez deszczową ulicę.
- Spierdoliłeś to,  Jake.- Chłopak usłyszał za sobą rozbawiony męski głos.
- Z czego się cieszysz debilu.- Szatyn odwrócił się do tyłu. W jednej z bocznych uliczek stał oparty o ścianę brunet. Cały ubrany na czarno, przemoknięty. Uśmiechał się szeroko.
- Kim ona była ?
- Sąsiadka. Nikt szczególny. Po prostu lubię jak przytulają się do mnie ładne laski.- Zażartował, nie zmieniając ponurego wyrazu swojej twarzy. Podprowadził motor do swojego rozmówcy i oparł się o niego.
- O ile się założysz, że jej nie przelecisz ?- Zaśmiał się brunet, wyciągając z kieszeni opakowanie papierosów.- Chcesz ?
- Nie, rzucam palenie.- Tym stwierdzeniem wywołał głośny śmiech u swojego przyjaciela.- Nie ważne. Wiesz, że moje związki z dziewczynami kończą się tak samo. Daj mi rok.- Uśmiechnął się szeroko szatyn, podając brunetowi kask.
- Jake, rok ? Powaliło cię do reszty? Masz trzy miesiące, ani dnia dłużej.- Klepnął go w plecy i usiadł na motorze.
- Nie doceniasz mnie Jeremy.- Zaśmiał się dwudziestotrzylatek i ponownie ruszył z piskiem opon w stronę  Central Parku.

 Hej ! :D Wrzucam na świeżo, bez sprawdzania i poprawiania błędów bo za 10 minut skończy mi się internet (kara :c). Gdyby ktoś zauważył powtórzenia, błędy interpunkcyjne, stylistyczne, językowe, to pisać, pisać i jeszcze raz PISAĆ ! Jutro poprawię :D Wiem, że troszkę krótko, ale rozbiję to na dwie części.
A teraz pytanie do treści. Jak podoba wam się "chamski zakładzik" ? Wiem, że to trochę głupie zakładać się o takie rzeczy, ale w dzisiejszych czasach zapewne jest to dość powszechne. Zobaczycie co z tych 3 miesięcy wyniknie, w następnych rozdziałach :D
Pozdrawiam i zachęcam do dalszego czytania,
~Frozen

4 komentarze:

  1. Uff, udało się przeczytać od razu dwa rozdziały, nikt mi nie przeszkadzał ani ni wykurzył z kompa :D
    Kolejny zacny rozdział, przez który nabrałam takiej ochoty na cole i pizze, że chyba zachowywałabym się jak Natalie gdybym miała je pod nosem. Zakład - fakt, chamski, ale dość często spotykany w męskim gronie :/ Ciekawe co z tego wyjdzie :> Czekam na kolejny rozdział :D :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się czy ten zakład nie będzie na swój sposób nieco... "kontrowersjny"? To chyba dobre słowo. Stwierdziłam, że jak pisać to realistycznie. Może trochę przyśpieszam i naciągam niektóre akcje, ale wydaje mi się, że ujmuję również wiele sensownych i prawdziwych zachowań :) Przepraszam jeśli kogoś zniechęcił ten rozdział :c Miał wyjść realistyczny, brutalny w faktach i nie przesłodzony do granic możliwości. :D

      Usuń
    2. Jak to zniechęcił? Chyba nakręcił jeszcze bardziej :D I moja droga, kontrowersja nie musi być od razu zła, co jest przykładem właśnie ten zakład. Nawet nie wiem do końca, czy to słowo dla niego jest właściwe. Z pewnością ten fakt jest realistyczny, tylko to właśnie jest smutne - że tyle facetów to zwykłe świnie. I pisz wreszcie ten następny rozdział! :D :*

      Usuń
    3. Powiem ci, że już mam troszkę napisane :p ale ostatnio nie chce mi się absolutnie nic T^T Wracam z gimbazy, odrabiam lekcje i zasypiam na stojąco. Do tego rozbraja mnie jakieś choróbsko :( Wpadłam ostatnio na pomysł z nowym blogiem (tak wiem, że nawet tego nie potrafię utrzymać przy życiu xd)dokończę dziś to co zaczęłam w weekend i wstawię :D Ostrzegam, że będzie strasznie krótki bo wena nie dopisuje :c

      PS: Zaniedbałam troszkę twojego bloga D: Ostatni rozdział MEGA ! :* Nawet już wiem kto będzie dzieckiem z przepowiedni ^ ^ (błagam rozwiń ten wątek w następnych rozdziałach i nie kończ na tym opowiadania. Pokaż życie ich wszystkich ! :D)
      ~Frozen

      Usuń