„Samotność jest drugą
naturą człowieka otoczonego ludźmi…”
***
Pizzeria „Paradise” była
miejscem spotkań wielu nastolatków i młodych ludzi. Podczas weekendu ledwo
można było w niej znaleźć miejsce, ale dziś było inaczej. Lokal był prawie
zupełnie pusty. Przy dwóch stolikach po prawej stronie siedziała jakaś
młodzież, śmiejąc się i żartując. Natalie szybko wybrała miejsce pod samą
ścianą i wcisnęła się na czarną skórzaną kanapę, stojącą przy solidnie
wyglądającym, stoliku z blado
turkusowym, szklanym blatem i stalowymi nogami. Całe wnętrze restauracji było
utrzymane w tych kolorach. Czarne matowe płyty na podłodze idealnie współgrały
z turkusowymi napisami na ciemnych ścianach restauracji. Stal i szkło dodawały
staremu z zewnątrz budynkowi nowoczesności.
Brunetka „przytuliła się” do ściany i rozejrzała dookoła.
- Co ty taka strachliwa ?- Szatyn stał przy stoliku i
przyglądał się jej uważnie.
- Nie lubię jak ludzie się na mnie gapią.
- Jak odwalasz takie akcje to faktycznie, nikt nawet na
ciebie nie spojrzy. Bądź naturalna.- Uśmiechnął się i usiadł na kanapie
naprzeciwko niej.- Czym się zajmujesz?
- Jestem tancerką. – Nie patrząc na niego sięgnęła po kartę
dań położoną na brzegu szklanego blatu.
- Poważnie ?- Zmierzył ją uważnie wzrokiem i zmarszczył
brwi.
- A wyglądam jak bym żartowała?- Wysunęła głowę za twardej,
czarnej okładki A4 i uśmiechnęła się uroczo.- Jestem tancerką klasyczną. Dla
tego też nie mogę zjeść niczego z tej karty dań.- Odłożyła menu ze smutkiem i
oparła głowę na dłoni.
- Daj spokój, przecież taki mały kawałek pizzy nie sprawi,
że przytyjesz pięć kilo.
- Mam dietę od szóstego roku życia. Już nawet nie pamiętam
jak smakuje pizza !- Uśmiechnęła się szerzej patrząc na jego przerażoną minę.
- Musimy jak najszybciej nadrobić twoje dzieciństwo.- Pokręcił z przerażeniem
głową i wstał od stolika.- Za chwilę wracam.
Uśmiech zszedł z jej twarzy w momencie kiedy chłopak
odwrócił się tyłem i ruszył w stronę baru. Oparła łokieć drugiej ręki na
szklanym blacie i zaczęła nawijać włosy na palec. Robiła to gdy czuła się
niepewnie. Pierwszy raz od niemalże siedemnastu lat miała spróbować czegoś
innego. Czuła się z tym co najmniej dziwnie.
Od siedemnastu lat miała ułożony harmonogram dnia i zawsze
go przestrzegała. Jej życie stało się rutyną. Przelewała krew, pot i serce na
taniec który był wszystkim. Dążyła do perfekcji, a kiedy miała ją już na
wyciągnięcie ręki, zawsze znajdował się „ktoś” lub „coś” i podcinał jej
skrzydła. Ogarniało ją nieodparte poczucie, że i tym razem natrafi na
przeszkodę.
Natłok myśli przerwał brzdęk szklanki wypełnionej czarnym,
syczącym i pełną bąbelków cieczą. Mrugnęła kilka razy i puściła kosmyk
brązowych włosów, spojrzała na spieniony napój.
- Co to jest?- Zapytała tępo.
- Żartujesz sobie ze mnie?- Zaśmiał się głośno szatyn.
- Nie. Zapytałam po prostu co to jest. Nie pamiętam, żebym
to kiedykolwiek piła.- Przysunęła do siebie szklankę i obróciła ją w palcach.
- Nigdy nie piłaś Coli ?!- Chłopak przechylił się z wrażenia
do przodu.- Czy ciebie trzymali w złotej klatce ?- Usiadł ciężko, opierając plecy o
czarne obicie kanapy i złapał się za głowę wzdychając.
- No przecież mówiłam, że całe życie miałam dietę ! Dopiero
kiedy poznałam Nicki, zaczęłam używać języka XXI wieku. Wcześnie pewnie byś się
ze mną nie dogadał. – Wyrzuciła z siebie, splatając pod stolikiem dłonie. Wbiła
wzrok w blat.- Zawsze byłam odcięta od rówieśników, skupiałam się tylko na
treningach.- Dodała smutno i pochyliła głowę. Szatyn pochylił się do przodu i
pstrykną ją w nos. Zupełnie zaskoczona tą reakcją dziewczyna podskoczyła jak
oparzona, rozlewając dookoła czarny, gazowany płyn.
- Zgłupiałeś ?!- Krzyknęła przesuwając się w bok, aby lepka ciecz nie pobrudziła jej białych spodni.
- Zgłupiałeś ?!- Krzyknęła przesuwając się w bok, aby lepka ciecz nie pobrudziła jej białych spodni.
- Powinnaś już wcześniej zauważyć, że nie jestem do końca
normalny. –Zaśmiał się sięgając po turkusowe serwetki ustawione w stalowym
stojaczku. Wycierał powoli plamę rozlanej Coli.- Możesz mi coś
wytłumaczyć?-Zapytał. Brunetka przekrzywiła na bok głowę i również zaczęła
ścierać napój z turkusowego szkła. – Jak to jest, że czasem zachowujesz się jak
normalna dziewczyna, a chwilę później jak byś urwała się z bajki Disneya.
Często w ogóle nie kontaktujesz z rzeczywistością.- Odłożył mokre serwetki na
bok.
- Nie wiem. Po prostu taka jestem.- Uśmiechnęła się i
westchnęła, otrzepując ręce z lepkiej substancji.
- Tam.- Wskazał palcem na ciemny korytarz.- Jest łazienka,
możesz spokojnie iść. Tu można godzinami czekać na pizze.- Dziewczyna kiwnęła
głową i ruszyła w kierunku wskazanym przez towarzysza. Stanęła przed ciemnym
przejściem i rozglądała się za włącznikiem do światła.
- Po lewej !- Krzyknął szatyn oparty wygodnie o kanapę,
kręcąc z niedowierzaniem głową. Brunetka uśmiechnęła się w jego stronę i
zapaliła światło. Po chwili zniknęła za zakrętem.- Jak ty sobie w życiu
radziłaś dziewczyno?- Zapytał sam siebie i oparł głowę na dłoni.
***
Przyglądał się z niedowierzaniem, ile radości może sprawić
człowiekowi jedzenie tak prostego, mało wymyślnego jedzenia, jakim jest pizza.
Brunetka zachwycała się smakiem zwykłej peperoni, przymykając oczy i mrucząc
coś pod nosem.
- Kto by pomyślał, taka mała rzecz a cieszy.- Uśmiechnął się
szatyn.- Coś czuję, że będę musiał cię jeszcze dużo nauczyć.
Dwudziestodwulatka przełknęła kęs i uśmiechnęła się słodko. Złapała
łyk Coli i wytarła usta serwetką.
- Nie wiem czy coś z ciebie będzie. Jesteś za grzeczna.-
Pokręcił z powagą głową. Pacnęła go w ramię i uśmiechnęła się nic nie mówiąc.
- Zbieramy się ? Z dzisiejszego remontu i tak nic nie
wyjdzie.- Wyjrzał przez okno. Słońce chowało się za horyzontem, oślepiając
ludzi krwisto czerwonymi promieniami.
- Czemu nic nie wyjdzie ?- Zapytała podnosząc się z miękkiej
kanapy.
- Robi się późno. Z tego co mówiłaś wynika, że jutro ma
odwiedzić cię rodzina. Nie możesz być ledwo żywa.- Otworzył przed nią drzwi i
poprowadził w stronę czarnego, połyskującego w słońcu, motoru.
Założyła spokojnie kask i usiadła z tyłu obejmując go w
pasie.- Chyba polubię jeżdżenie z pasażerem.- Zaśmiał się, widząc przytuloną do
siebie brunetkę.
- Pierwszy i ostatni raz dałam się na takie coś namówić.-
Mruknęła pod nosem. Maszyna odpowiedziała jej głośnym warkotem i ruszyła z
piskiem opon w kierunku Park Ave.
***
Maszyna właśnie wchodziła w ciasny zakręt wymijając ciężarówkę.
Kierowca dużego pojazdu gwałtownie nacisną hamulec, wprowadzając towarówkę w poślizg,
na mokrej nawierzchni. Koła motoru zadudniły na śliskim asfalcie i sprawnie
skręciły na BUS pas. Prowadzący
furgonetkę ledwo odzyskał kontrolę nad swoim pojazdem. Zwolnił i zaczął trąbić,
pokazał kierowcy czarnej Yamahy mało
przyjacielski palec.
- Idioto!- Krzyknęła brunetka zdejmując szybko z głowy
kask.- Chciałeś nas zabić ?!- Miała zaczerwienione i opuchnięte policzki, a na
głowie istną szopę którą strach było nazwać włosami. Dookoła padał ulewny
deszcz. Chłopak dalej siedział na motorze, zaciskając dłoń na hamulcu.
- Wracam do domu.- Dwudziestodwulatka, uderzyła go w brzuch
swoim kaskiem i odeszła w stronę 74th
Street.
- Natalie !- Krzyknął za nią, zdejmując kask. Odmachnęła
dłonią na odczepne i szła przez deszczową ulicę.
- Spierdoliłeś to,
Jake.- Chłopak usłyszał za sobą rozbawiony męski głos.
- Z czego się cieszysz debilu.- Szatyn odwrócił się do tyłu.
W jednej z bocznych uliczek stał oparty o ścianę brunet. Cały ubrany na czarno,
przemoknięty. Uśmiechał się szeroko.
- Kim ona była ?
- Sąsiadka. Nikt szczególny. Po prostu lubię jak przytulają
się do mnie ładne laski.- Zażartował, nie zmieniając ponurego wyrazu swojej
twarzy. Podprowadził motor do swojego rozmówcy i oparł się o niego.
- O ile się założysz, że jej nie przelecisz ?- Zaśmiał się
brunet, wyciągając z kieszeni opakowanie papierosów.- Chcesz ?
- Nie, rzucam palenie.- Tym stwierdzeniem wywołał głośny
śmiech u swojego przyjaciela.- Nie ważne. Wiesz, że moje związki z dziewczynami
kończą się tak samo. Daj mi rok.- Uśmiechnął się szeroko szatyn, podając
brunetowi kask.
- Jake, rok ? Powaliło cię do reszty? Masz trzy miesiące,
ani dnia dłużej.- Klepnął go w plecy i usiadł na motorze.
- Nie doceniasz mnie Jeremy.- Zaśmiał się
dwudziestotrzylatek i ponownie ruszył z piskiem opon w stronę Central
Parku.
Hej ! :D Wrzucam na świeżo, bez sprawdzania i poprawiania błędów bo za 10 minut skończy mi się internet (kara :c). Gdyby ktoś zauważył powtórzenia, błędy interpunkcyjne, stylistyczne, językowe, to pisać, pisać i jeszcze raz PISAĆ ! Jutro poprawię :D Wiem, że troszkę krótko, ale rozbiję to na dwie części.
A teraz pytanie do treści. Jak podoba wam się "chamski zakładzik" ? Wiem, że to trochę głupie zakładać się o takie rzeczy, ale w dzisiejszych czasach zapewne jest to dość powszechne. Zobaczycie co z tych 3 miesięcy wyniknie, w następnych rozdziałach :D
Pozdrawiam i zachęcam do dalszego czytania,
~Frozen
Uff, udało się przeczytać od razu dwa rozdziały, nikt mi nie przeszkadzał ani ni wykurzył z kompa :D
OdpowiedzUsuńKolejny zacny rozdział, przez który nabrałam takiej ochoty na cole i pizze, że chyba zachowywałabym się jak Natalie gdybym miała je pod nosem. Zakład - fakt, chamski, ale dość często spotykany w męskim gronie :/ Ciekawe co z tego wyjdzie :> Czekam na kolejny rozdział :D :*
Zastanawiałam się czy ten zakład nie będzie na swój sposób nieco... "kontrowersjny"? To chyba dobre słowo. Stwierdziłam, że jak pisać to realistycznie. Może trochę przyśpieszam i naciągam niektóre akcje, ale wydaje mi się, że ujmuję również wiele sensownych i prawdziwych zachowań :) Przepraszam jeśli kogoś zniechęcił ten rozdział :c Miał wyjść realistyczny, brutalny w faktach i nie przesłodzony do granic możliwości. :D
UsuńJak to zniechęcił? Chyba nakręcił jeszcze bardziej :D I moja droga, kontrowersja nie musi być od razu zła, co jest przykładem właśnie ten zakład. Nawet nie wiem do końca, czy to słowo dla niego jest właściwe. Z pewnością ten fakt jest realistyczny, tylko to właśnie jest smutne - że tyle facetów to zwykłe świnie. I pisz wreszcie ten następny rozdział! :D :*
UsuńPowiem ci, że już mam troszkę napisane :p ale ostatnio nie chce mi się absolutnie nic T^T Wracam z gimbazy, odrabiam lekcje i zasypiam na stojąco. Do tego rozbraja mnie jakieś choróbsko :( Wpadłam ostatnio na pomysł z nowym blogiem (tak wiem, że nawet tego nie potrafię utrzymać przy życiu xd)dokończę dziś to co zaczęłam w weekend i wstawię :D Ostrzegam, że będzie strasznie krótki bo wena nie dopisuje :c
UsuńPS: Zaniedbałam troszkę twojego bloga D: Ostatni rozdział MEGA ! :* Nawet już wiem kto będzie dzieckiem z przepowiedni ^ ^ (błagam rozwiń ten wątek w następnych rozdziałach i nie kończ na tym opowiadania. Pokaż życie ich wszystkich ! :D)
~Frozen