„Problemy
pojawiają się jak koszmary… … Nie wiadomo skąd i po co.”
***
Tydzień później
***
Uśmiechał
się krzywo naciskając co chwila kolejne przyciski na pilocie. Idealnie
przylegająca do ściany pięćdziesięciosześciocalowa plazma wyświetlała następne
obrazy głębokiej jakości HD. Przekręcił się na bok. Coś z pustym brzdękiem
spadło na podłogę. Uderzył się otwartą dłonią w czoło.
-
Cholera !- Warknął patrząc na rozsypane po dywanie kukurydziane kulki. Klnąc
siarczyście zsuną się z miękkiego mebla i
na kolanach zbierał jedną po drugiej. Zadzwonił dzwonek przy drzwiach.
-
Czego znowu ?!- Wydarł się i z impetem podniósł się trącając kolanem
uzbierany w misce popcorn, który na nowo okupował jeszcze chwilę temu czystą ziemię.- No ja pier…-
Znów odezwał się dzwonek. - IDĘ !- Krzyknął, zagłuszając dudniący telewizor.
Powoli podniósł się i otrzepał kolana z kurzu i soli, która wyleciała wcześniej z
miski. Ociągając się ruszył w stronę ciemnych drzwi wejściowych.
Dźwięk stawał się coraz bardziej natarczywy. Otworzył drzwi. Mrugnął kilka
razy i przeczesał ciemne włosy.
-
Co ty tu robisz?- Zaczął niepewnie, patrząc na stojącą przed nim postać.
-
Wpuścisz mnie, czy mam tu tak stać ?- Zapytała zgaszona dziewczyna. Jej drobna
postura rozmywała się w ciemności, oświetlana jedynie słabym światłem latarni stojącymi kilkanaście metrów dalej, przy ulicy.
Mroźny wiatr rozwiewał jej proste, zwichrzone włosy i osuszał opuchnięte od
łez, blade policzki.
-
Po co tu przyszłaś.- Zapytał lodowatym tonem, nie wpuszczając jej do
mieszkania.
-
Możesz nie być takim hipokrytą ?! Kobieta stoi na mrozie z walizkami, a ty
pytasz po co przyszła ?!- Fuknęła rozdrażniona, robiąc krok w stronę progu.
-
Dokąd to…- Złapał ją za ramiona i przestawił na bok.- Nie prowadzę przytułku
dla uciekających z domu szesnastolatek.
-
Nie uciekłam z domu !- Krzyknęła, a z jej oczu pociekły słone krople.
-
Nie kupuję twoich sztucznych łez.- Wzruszył ramionami i zaczął zamykać drzwi.
-
Proszę, wpuść mnie. Nie mam gdzie iść.- Zatrzymała drzwi nogą i próbowała
przesunąć się przez wąską szparę.
-
Idź do siostry.
-
Nie wiem gdzie mieszka. Nigdy u niej nie byłam, zostawiła nas kilka lat temu i pojechała
studiować, bo niby jest taka mądra, a tak naprawdę to ciotka Helen ciągle ją
utrzymuje.- Zaczęła prawić swoje wywody i przyciągać walizkę bliżej. Westchnął
głośno i otworzył szerzej drzwi.
-
Chodź, znaj me serce.- Cofnął się o krok, widząc jak oczy dziewczyny robią się
szersze, a na jej twarz występuje szeroki uśmiech. Rzuciła się mu na szyję i
pocałowała w usta. Chłopak próbował się wyrwać, ale napotkał opór ściany.
Odepchnął od siebie nastolatkę i wszedł do mieszkania, nie odzywając się ani
słowem. Usiadł przed telewizorem, depcząc po rozsypanym popcornie. Kilka chwil
później poczuł na ramionach jej delikatne dłonie.
-
Jane, zostaw mnie. Przygarniam cię tylko na jedną noc.- Powiedział stanowczo,
zrzucając dłonie dziewczyny z barków.
-
Noc jest długa…- Pochyliła się przygryzając płatek jego ucha. Wstał gwałtownie,
gasząc plazmę.
-
Sypialnia jest na górze.- Ruszył w stronę kuchni.
-
Nie wiedziałam, że będziesz aż taki chętny.- Uśmiechnęła się zadziornie i
posłała mu perskie oczko.
-
Ja śpię na kanapie, ty w sypialni.- Odpowiedział beznamiętnie i wyciągną
szklankę z szafki. Podniósł dzbanek i wlał jego zawartość do bezbarwnego
pojemnika. Uniósł ją na wysokość ust i odwrócił się w stronę trajkoczącej o
czymś dziewczyny. Jego oczy otworzyły się szerzej, a szkło wypadło z dłoni
rozbryzgując się na małe elementy. Brunetka podskoczyła do góry z cichym
piskiem i popatrzyła na niego ze strachem.
-
Co ci się stało ?!- Krzyknął łapiąc się za głowę i opierając o blat szafki.
Patrzył na dziewczynę z niedowierzaniem.
-Nie
widziałeś nigdy kobiety w ciąży ?- Zapytała z zażenowaniem wymalowanym na
twarzy i pogłaskała się po znacznie już wypukłym brzuchu.
-
Kobietę tak, ale nie szesnastoletnią dziewczynę.- Krzyknął i złapał ja za
ramiona.-To dla tego wyrzucili cię z domu?!- Zapytał łapiąc spazmatyczne oddechy
i potrząsając drobną brunetką na wszystkie strony.
-
Uspokój się ! Jake !- Krzyczała, a z jej oczu płynęły łzy. Szarpnęła się i
uderzyła plecami o blat kuchenny.- Idioto !- Pociągnęła nosem chowając twarz w
smukłe dłonie. - Myślałam, że bardziej się ucieszysz z naszego dziecka…-
Wysapała, znów zanosząc się płaczem.
-
N…Na... Naszego?- Zapytał z niedowierzaniem i osunął się po ścianie na
podłogę.- Ostatnio spaliśmy ze sobą prawie cztery miesiące temu… Jane, nie
wrobisz mnie w to.- Kręcił przecząco głową przeczesując w zamyśleniu ciemne włosy. Nie możliwe, żeby
wkopał się w coś takiego. Przecież zawsze uważali, nie chciał marnować jej
życia w tak młodym wieku. Dbał o nią jak o siostrę, gdyby nie jej natura, nawet
nie poszli by do łóżka. Nie potrzebował tego. Lubił się troszczyć i obchodzić z
nią jak z jajkiem, nie wyrządził by jej nigdy takiej krzywdy.
Z
zamyślenia wyrwał go głośny płacz szesnastolatki.
-
Wyrzucili mnie przez ciebie z domu ! Nie możesz zostawić mnie teraz jak psa, na
ulicy ! Chcę żeby to dziecko miało oboje rodziców.- Wyszlochała i otarła łzy z
oczu.
-
Jane… - Podniósł się z podłogi i przytulił ją mocno do siebie. Była taka krucha
i delikatna. Widział jak bardzo cierpi. Skrzywdził ją, a najgorsze było to, że
konsekwencje zostaną z nimi na lata.
***
-
Mamo uspokój się !- Krzyknęła brunetka do telefonu. Siedziała roztrzęsiona na
łóżku słuchając jak rodzicielka opowiada o wyczynach jej własnej siostry.- Na
pewno musi być na to jakieś racjonalne wytłumaczenie.- Sama w to nie wierzyła,
ale co mogła w takiej sytuacji powiedzieć ?
-
Jakie wytłumaczenie ?! Ona ma 16 lat!- Krzyknęła do słuchawki rozżalona
kobieta. Co chwile słychać było szloch i płacz.- Ojciec wyrzucił ją z domu.
Powiedział, że nie zasługuje na mieszkanie w normalnym miejscu takim jak to. Natalie, boje
się, że coś może się jej stać. To ciągle tylko dziecko.- Załkała gorzko.
-
Poszukam jej… Wiesz może gdzie ona może teraz być ?- Zapytała brunetka
marszcząc brwi.
-
Nie mam pojęcia. Może u tego co jej to zrobił. Nie wiem jak się nazywa, ale
kilka razy widziałam go w naszym domu, a raczej jak z niego uciekał… Jak
złodziej !- Krzyknęła oburzona aby ponownie zalać się łzami.
-
Dobra, znajdę ją. Musisz uzbroić się w cierpliwość i pogadać z ojcem. Nie
możecie jej teraz zostawić.- Pożegnała się z załamaną kobietą i rozłączyła
połączenie. Schowała twarz w dłoniach kładąc się na łóżku.
-
Jane… W co ty się wpakowałaś…
***
Kiedy
drobna brunetka usnęła opatulona w koce i kołdry, on sam mógł spokojnie usiąść
i pomyśleć. Dochodziła druga w nocy, nie opłacało mu się nigdzie wychodzić.
Schował w twarz w dłoniach i zacisnął wargi tworząc z nich wąską kreskę. Nie
mógł być ojcem tego dziecka. Po Jane już naprawdę widać było objawy ciąży, a
cztery miesiące to za mało. Nie miał pojęcia co ta nastolatka wyrabiała kiedy
jej nie pilnował, ale był pewien, że nie dorosła jeszcze do sytuacji w jakiej
się znalazła. Podniósł się niezgrabnie z łóżka i zszedł po schodach na dół. Ponownie
nalał wodę do szklanki i upił z niej łyk. Sięgnął po telefon i wybrał numer.
-
Czego chcesz kretynie ?!- Usłyszał zaspany głos przyjaciela.
-
Też się cieszę, że cię słyszę Jerry.- Szepnął i oparł się łokciami o blat.
-
Oho… Mów co się stało. Brzmisz jak by czołg po tobie przejechał.
-
Bo tak się czuję. Nie zgadniesz kto przyszedł do mnie kilka godzin temu.-
Zaczął drapiąc się nerwowo po czole. Pytająca cisza po drugiej stronie wskazywała,
że nastolatek faktycznie nie miał pojęcia o kim mówi szatyn.- Jane jest w
ciąży.- Po drugiej stronie słuchawki dało się słyszeć wiązankę przekleństw i zaskoczenia
jakie opanowało chłopaka po usłyszeniu niezbyt dobrej nowiny.
-
Ta gówniara ?! Z kim?- Zapytał już bardziej opanowany.
-
Twierdzi, że ze mną.- Odparł spokojnie szatyn łapiąc kolejny łyk wody.
-
Nie no stary, gratuluję.- Odpowiedział sarkastycznie.
-
Nie spałem z nią od prawie czterech miesięcy, a jak tak patrzę to wydaje mi
się, że to już szósty albo i lepiej. Jerr, nie możliwe, żebym to ja…- Ugryzł
się w język i westchnął.- Nie wiem co ona wyprawiała, ale nie mogę wyrzucić jej
na ulicę.
-
Nie no jasne. Przygarnij ją i załóżcie razem „Dom samotnej matki- u wujka Jake’a”. Genialna myśl.- Żachnął się Hawkins.
-
A ty wyrzucił byś swoją siostrę z brzuchem pod most ?!- Nastała cisza.- No,
więc widzisz. Też nie mam serca tego zrobić. Szkoda mi jej, ale nie jesteśmy
już razem. Powiadomię jakiś przytułek i ją zabiorą.
-
Zaraz, zaraz… Ona chyba ma starsza siostrę, prawda?- Zauważył rozmówca.
-
Ma, i co w związku z tym?
-
Odszukaj ją i oddaj zgubę.- Oznajmił radośnie nastolatek.
-
A skąd ja mam wiedzieć jak nazywa się jej siostra ?! Z tego co opowiadała mi ta
gówniara, nie mieli z nią kontaktu od kilku lat. Może mieszka gdzieś w Europie
z piątką dzieci i dwanaście razy zmieniała nazwisko ?! Jerr nie mam pojęcia jak
ją odnaleźć.- Załamał się i odepchnął od blatu. Opadł bezwładnie na
kanapę w salonie i westchnął.
-
Mam kumpla który zna się na takich rzeczach. Poproszę go i może coś uda mu się wykombinować…-
Nastała chwila ciszy.- Dobra, Jake muszę kończyć bo stara zaraz będzie się
burzyć.- Rozłączył się.
Szatyn
przetarł oczy dłonią i ziewną przeciągle. Chwilę później już leżał wzdłuż
kanapy, pochrapując równomiernie w rytm bicia swojego serca.
Witajcie Kurczaczki ! :* Wiem, że długo nie pisałam, ale mam nadzieję, że dzisiejszą akcją odrobinę pobudziłam wasz zapał do czytania moich opowiadań :p Troszkę się działo i szczerze mówiąc... nie miało tak być xD Pomysł z Jane pojawił się dopiero po napisaniu 3 stron. Stwierdziłam, że są delikatnie mówiąc, do du*y i nie mogę ich opublikować. W tedy nagłą inspiracją była moja koleżanka która opowiedziała mi, jak ktoś jej tam powiedział, ze siostra takiej jednej z mojej gimbazy ma kuzynkę której koleżanka ma 16 lat i jest w ciąży z nie wiadomo kim xDD Poważnie, tak było xD No dobra, nie zanudzam was już i chciała bym wszystkim życzyć:
WESOŁEJ WIELKANOCY !
Bez przygód takich lub podobnych do tej :p
PS: Bardzo dziękuję Yashy-chan za nominację do The Versatile Blogger Award, a odpowiedzi i zasady umieszczam na swoim drugim blogu : http://trust-me-this-is-insomnia.blogspot.com/